Podczas drugiego już spotkania w grupie synodalnej parafii św. Jana Ewangelisty w Łodzi rozważany był problem spowiedzi wśród młodych ludzi. To nie tylko problem wstydu przed rówieśnikami (najczęściej podczas rekolekcji), obawa przed wyśmiewaniem czy strach przed odrzuceniem ze strony kolegów lub koleżanek. Jest to, przede wszystkim kwestia sumienia, kształtowania go, formacji. Pojawia się ważne pytanie: co dzisiaj, we współczesnym świecie, służy młodym ludziom jako niezastąpiony nauczyciel dobrego i wrażliwego sumienia: rodzice, Kościół, otoczenie, media, moda, współczesny światopogląd na przeróżne sprawy…? Pierwszymi i najważniejszymi formatorami sumień swoich dzieci pozostają rodzice. Jednak ci często nie zabiegają o normalne relacje z dziećmi, nie rozmawiają, nie przytulają, nie są z nimi w bliskości, nie znają ich problemów. Rozstanie na długie godziny pracy, szkoły czy przedszkola (dołączając szereg zajęć dodatkowych) powoduje, że dzieci widzą, słyszą, czują i dotykają swoich rodziców jedynie przez krótkie chwile w ciągu dnia. Kiedy więc młody człowiek mógłby się nauczyć rozpoznawać, co jest dobre a co złe, i od kogo?
Młody człowiek kształtuje swoje sumienie w oparciu o wzorce podawane w mediach i obecne w internecie. A przecież grzech ma nie tylko wymiar indywidualny, ale i społeczny. Nie jest obojętny, nie jest bez znaczenia, ma swoją wagę i konsekwencje.